niedziela, 15 marca 2015

Robiąc za kierowcę ...

Nie wiem czemu, ale prowadzenie samochodu G. gdy on siedzi obok strasznie mnie stresuje i co chwilę coś idzie nie tak :/ A jak jadę sama do szkoły wszystko jest cacy ... . Nie rozumiem tego!
No ale ... w piątek robiłam za kierowcę, G. był zaproszony na drinka przez parę znajomych z pracy co za niedługo biorą ślub, ale oczywiście nie zapytał się czy mogę zostać i w sumie to wychodzi na to, że się wprosiłam. Mimo wszystko zostałam przyjęta do grona mimo wproszenia się, jak i tego, że jestem córką szefa, czego najbardziej się bałam. Ale wyszli z założenia, że skoro G. ze mną jest to nie jestem taka zła jak szef :P Ale żeby się nie wyróżniać usiadłam grzecznie i cicho w kącie. Ale mój sąsiad z naprzeciwka okazał się bardzo gadatliwy i tak porozmawialiśmy o wyborze rejonu na wakacje, poopowiadał ciekawe historie, a później porozmawialiśmy o logopedii, bo jak się okazało jego 4 letni syn chodzi do logopedy i tu było dużo sprzeczności ... bo nie rozumiem jak logopeda nie pokazuje rodzicowi ćwiczeń które ma wykonać w domu z dzieckiem?! Bo prawda jest taka, że logopeda tak na prawdę pokazuje rodzicowi co ma robić w domu, bo przecież to jedno spotkanie na miesiąc coś da? No raczej nie. Zgroza. Ale żeby nie było, ze tylko z jednym rozmawiałam to i z kilkoma innymi osobami też. I było na prawdę fajnie ;) Mimo iż robiłam za jedyną trzeźwą ;) A pili równo ;) A za to, że byłam przyszli małżonkowie mieli podwózkę ;) Lubię poznać ludzi o których zazwyczaj tylko słyszę z opowiadań G. ;)
Ale sobota była okropna dla G. Dlatego ja nie lubię pić ... bo szkoda mi kolejnego dnia ;)

2 komentarze:

  1. Też nie lubię jeździć gdy mąż siedzi obok. Nawet jeśli to moje auto :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam tak jak jeżdżę z tatą ;)

    OdpowiedzUsuń