piątek, 27 lutego 2015
sobota, 21 lutego 2015
Miało być coś - a nie ma nic
Wybaczcie przerwę znowu zaniedbuję, najpierw feriowe lenistwo czytaj. tylko praca, a wolne od szkoły. Udało mi się nawet iść do fryzjera na refleksy ;) Ma różnica a cieszy;)
Drugi weekend już pracowałam na swoim czyli w swojej sali, z Panią G. i ze swoimi dzieciakami, jedyną zmianą były 3 latki. Mądry podział nie? 4-5 latki razem, a druga grupa my 5-6 latki i 3 latki. Ale wszystko wyszło na dobre my miałyśmy od 13 do 17 dzieci, a one codziennie 27 :D A powiem wam, że bardzo lubię owe 3-latki ;)
W pracy ostatnio był chaos delikatnie mówiąc. Co znaczy kontrola z kuratorium i uzupełnianie papierów ... w moim przypadku cały dziennik ... heh. Ale dałam radę, nawet salkę ogarnęłam. A i przy okazji w ferie zgubiłam klucz z salki ... stresa miałam i myślałam, że padnę, ale na szczęścia znalazł się w kanciapie ksero ;P Ufff!
O walentynkach będzie w innym poście.
O życiu codziennym ciężko coś napisać bo jest jednym słowem niezbyt ładnym: dupiato.
Załatwiłam praktyki i czekają mnie ciężkie miesiące ... nie wiem czy dożyję końca czerwca ... .
Na dzień dziecka będziemy znowu przedstawiać bajkę dla dzieciaków ... rok temu był Czerwony Kapturek, w którym byłam zające ... takie małe wtrącenie ... a w tym roku ma być śnieżka ... nie krasnalem nie chcę być ... no bo krasnalem?! Śnieżką będzie M. bo na balu była Śnieżką trochę to dla mnie nie feer :/ Ale nie Śnieżką być bym nie chciała, Za to chyba dostanę rolę dobrą dla siebie iście wredną ... Macochy ... pasuje do mnie ?
wtorek, 10 lutego 2015
"Pani Parłinka"
Jak wiecie bądź i jeszcze nie pracuję w przedszkolu. A kopalnia humory są ... oczywiście dzieci ;)
W sumie trochę humoru przedszkolnego się nazbierało, na pewno z niektórych rzeczy nie będziecie reagować tak jak ja (prawie tarzając się po ziemi i rycząc ze śmiechu), ale niektóre rzeczy trzeba po prostu widzieć na własne oczy!
* Ze świeżych spraw w zeszłym tygodniu byłam w grupie głównie z maluchami (3 - 4 latki) i tematem były bajki. W jeden dzień przedstawiali Jasia i Małgosię - oczywiście to była improwizacja z pomocą nauczyciela, gdybym wiedziała, że przy tym będzie taki ubaw nagrałabym, ale Baba-Jaga była rewelacyjna w efekcie czego pękałam ze śmiechu! Najlepsze były akcje jak dzieci stały, na twarzy skupienie, a po chwili pytanie "To co teraz?", albo jak Baba-Jaga miała być wrzucona do pieca :D Na następny dzień przedstawiali kolejną bajkę i znowu obsada rewelacja choć mieli ułatwienie, z powodu podkładu, ale to już nagrałam:)
* Także sytuacja z zeszłego tygodnia Marta (3-latka) dała mi obrazek, brzmiało, że dla mnie, czyli dla mnie. Położyłam na biurku i tak leżał, aż pani K. zaczęła na niego zbierać śmieci z kredek, a potem wylądował w koszu. A po chwili przybiega Marta i krzyczy "Paulina! Twój obrazek był w koszu! Jak to tak?!" - Pani K. śmiała się, że Marta zwróciła się do mnie jak do koleżanki, a ja pękałam ze śmiechu bo wyjęła obrazek z kosza na śmieci :P A najlepsze było jak musiałam przejść do innej grupy, to tym razem zabieram obrazek ze sobą, a Marta biegnie za mną i krzyczy, że ten obrazek jest dla mamy. Oczywiście znowu salwa śmiechu na sali ... .
* Pracuję w grupie 5 i 6 latków, z czego mamy jednego takiego najmniejszego i zarazem najmłodszego łobuziaka. Słodki, a zarazem diobełek nieziemski ;) Ale lubię go, bardzo sympatyczne i pozytywne dziecko ;) I wcale nie jakiś przychlebniś, przytulas czy coś oj nie, on nie z tych. Lubię go zaczepiać ale zazwyczaj - unika takich oznak sympatii - nie ze złośliwością tylko z takim łobuzerskim uśmiechem. I tak w grudniu na święta dostali od nauczycielki zestaw lekarza. i ten mój łobuziak mnie sobie upatrzyła za pacjenta. Najpierw przyszedł zmierzyć ciśnienie - diagnoza: "oj nie dobrze, za wysokie", następnie temperatura - "zdecydowanie za wysoka", przyszedł ze słuchawkami lekarskimi i osłuchuje - diagnoza "serce nie bije", po czym przychodzi ze strzykawką i robi zastrzyk, a na konie nakłada plaster ;) Mimo diagnozy - pękałam ze śmiechu ;) A na święta miałam prezent mały łobuziak przyszedł do mnie na kolana! :) A jak mi fajnie opowiadał ;)
* Wracając do maluchów to dla mało których jestem Panią Paulinką, zazwyczaj jestem Panią Parłinką :D
* Na koniec by nie było tylko o dzieciach podczas pokazu owadów, gadów i płazów jak Pan nam przedstawiał anakondę, koleżanka mówi "Ale on ma fajną sierść" :D
* A znacie takie zwierzę jak karmeloen? :P
czwartek, 5 lutego 2015
Książki - styczeń/luty
Dziś przychodzę z kolejnymi trzema książkami przeczytanymi w styczniu, ostatnia skończona już w lutym. Są to trzy kryminały tej samej autorki ;) Kolejność była inna niż przedstawię, ale będzie chronologicznie co do wydarzeń ;)
Kjell Eriksson "Kamienna cisza" / Amber 2014 / s.335
Ann Lindell prowadzi śledztwo w sprawie śmierci matki i 6 letniej córki, w trakcie okazuje się, że mąż zmarłej zaginął. Jednak w toku śledztwa sprawy się komplikują, gdyż brane jest pod uwagę, że Sven-Erik sam śmiertlenie potrącił swoją żonę i córkę, a następnie popełnił samobójstwo, co by wskazywało na tragedię rodzinną ... jednak czy to na pewno o nich chodzi, a może o firmę farmaceutyczną ? Ginie także "przyjaciółka" Svena-Erika, co ona wiedziała, co mogła wprowadzić do śledztwa, komu zagrażała ? Z tymi pytaniami zmagała się Ann wraz z kolegami, a prócz śledztwa miała na głowie ... ciążę o której nie wiedziała i dylematy związane z Edvardem, który nie był ojcem dziecka, a którego kocha ... . Sprawy się komplikują jedne są do rozwiązania ... inne niestety nie.
Berit Jonsson wypatruje męża, który nie wraca do domu. Dopiero następnego ranka jego ciało zostaje odnalezione, jak się okazuje był torturowany. John Jonsson kiedyś by znany jako Mały John i nie raz miał do czynienia z policją, jednak założył rodzinę i żył w zgodzie z prawem. To dlaczego został zamordowany ? Czy jego pasja akwarium i egzotycznymi rybami ma coś z tym wspólnego czy nie ? Ann Lindell mimo urlopu macierzyńskiego po urodzeniu syna stara się pomóc, gdyż znała Johna i jego brata, chce wiedzieć czy brat nie wpakował go w jakieś kłopoty.
Kjell Eriksson "Okrutne gwiazdy nocy" / Amber 2013 / s.351
Erik syn Ann Lindell chodzi już do przedszkolna, jest kochanym dzieckiem, nie sprawia problemów, jednak, gdy pewnego dnia matka nie odebrała go z przedszkola. Nauczycielka zaczyna się niepokoić wydzwania do Ann, która nie odbiera w końcu szuka numeru podanego w razie potrzeby, dzwoni do komisarza, który przysyła żonę po Erika. W tym momencie wiadomo, że Ann wpadła na trop mordercy starszych mężczyzn, tylko kto nim jest ? Szukają wskazówek w komputerze, notatkach Ann jednak nie ma w nich nic ... czy zdążą ją uratować, czy nadal żyje ? Ann
Każda jedna część niezwykle wciąga, każda historia pełna tajemnic i napięcia. Polecam ;) A ja będę z przyjemnością szukać kolejnych części ;)
niedziela, 1 lutego 2015
Zakupowe nowości - styczeń 2015
1.Adidasy CCC ok.50zł
2.Kamizelka Orsay 60zł
Mój Nr1 zakupowy w styczniu ;) Od dawna szukałam idealnej kamizelki, Ideałem miał być futrzak, ale każdy jeden był nie taki ... w końcu ideałem okazało się zupełnie coś innego ;)
3.Koszula bordo w groszki Orsay 40zł
4.Czarny kardigan Orsay - 60zł
Wierzcie mi albo nie, ale jest to dopiero mój drugi sweter w czerni jaki mam w swojej szafie.
5.Szare spodnie Orsay 56zł
6.Długi sweterek /sukienka vinted.pl 40zł
Kupiłam tylko z myślą o noszeniu po domu jest idealny na te chłodne dni ;)
7.Tunika w groszki vinted.pl 16zł
8.Kamizelka vinted.pl 40zł
Okazał się troszkę za ciasny, no ale jeszcze zobaczymy ;) Może coś z niego będzie.
9.Czarna koronkowa spódniczka vinted.pl
10.Spódniczka Biedronka 19,90zł
11.Plecak Nike 79,90zł
Na koniec stycznia zdążyłam także zakupić prezent urodzinowy dla G. co z tego, że ma dopiero na koniec lutego :P Mam przynajmniej z głowy prezent, bo zanim on się na coś zdecyduje to ... można czekać i czekać, a się nie doczekać ;) Za to teraz muszę znaleźć coś od moich rodziców ...
Subskrybuj:
Posty (Atom)