sobota, 21 lutego 2015

Miało być coś - a nie ma nic

Wybaczcie przerwę znowu zaniedbuję, najpierw feriowe lenistwo czytaj. tylko praca, a wolne od szkoły. Udało mi się nawet iść do fryzjera na refleksy ;) Ma różnica a cieszy;)
Drugi weekend już pracowałam na swoim czyli w swojej sali, z Panią G. i ze swoimi dzieciakami, jedyną zmianą były 3 latki. Mądry podział nie? 4-5 latki razem, a druga grupa my 5-6 latki i 3 latki. Ale wszystko wyszło na dobre my miałyśmy od 13 do 17 dzieci, a one codziennie 27 :D A powiem wam, że bardzo lubię owe 3-latki ;)
W pracy ostatnio był chaos delikatnie mówiąc. Co znaczy kontrola z kuratorium i uzupełnianie papierów ... w moim przypadku cały dziennik ... heh. Ale dałam radę, nawet salkę ogarnęłam. A i przy okazji w ferie zgubiłam klucz z salki ... stresa miałam i myślałam, że padnę, ale na szczęścia znalazł się w kanciapie ksero ;P Ufff!
O walentynkach będzie w innym poście. 
O życiu codziennym ciężko coś napisać bo jest jednym słowem niezbyt ładnym: dupiato.
Załatwiłam praktyki i czekają mnie ciężkie miesiące ... nie wiem czy dożyję końca czerwca ... .
Na dzień dziecka będziemy znowu przedstawiać bajkę dla dzieciaków ... rok temu był Czerwony Kapturek, w którym byłam zające ... takie małe wtrącenie ... a w tym roku ma być śnieżka ... nie krasnalem nie chcę być ... no bo krasnalem?! Śnieżką będzie M. bo na balu była Śnieżką trochę to dla mnie nie feer :/ Ale nie Śnieżką być bym nie chciała, Za to chyba dostanę rolę dobrą dla siebie iście wredną ... Macochy ... pasuje do mnie ?

wtorek, 10 lutego 2015

"Pani Parłinka"

Jak wiecie bądź i jeszcze nie pracuję w przedszkolu. A kopalnia humory są ... oczywiście dzieci ;)
W sumie trochę humoru przedszkolnego się nazbierało, na pewno z niektórych rzeczy nie będziecie reagować tak jak ja (prawie tarzając się po ziemi i rycząc ze śmiechu), ale niektóre rzeczy trzeba po prostu widzieć na własne oczy!
* Ze świeżych spraw w zeszłym tygodniu byłam w grupie głównie z maluchami (3 - 4 latki) i tematem były bajki. W jeden dzień przedstawiali Jasia i Małgosię - oczywiście to była improwizacja z pomocą nauczyciela, gdybym wiedziała, że przy tym będzie taki ubaw nagrałabym, ale Baba-Jaga była rewelacyjna w efekcie czego pękałam ze śmiechu! Najlepsze były akcje jak dzieci stały, na twarzy skupienie, a po chwili pytanie "To co teraz?", albo jak Baba-Jaga miała być wrzucona do pieca :D Na następny dzień przedstawiali kolejną bajkę i znowu obsada rewelacja choć mieli ułatwienie, z powodu podkładu, ale to już nagrałam:)
* Także sytuacja z zeszłego tygodnia Marta (3-latka) dała mi obrazek, brzmiało, że dla mnie, czyli dla mnie. Położyłam na biurku i tak leżał, aż pani K. zaczęła na niego zbierać śmieci z kredek, a potem wylądował w koszu. A po chwili przybiega Marta i krzyczy "Paulina! Twój obrazek był w koszu! Jak to tak?!" - Pani K. śmiała się, że Marta zwróciła się do mnie jak do koleżanki, a ja pękałam ze śmiechu bo wyjęła obrazek z kosza na śmieci :P A najlepsze było jak musiałam przejść do innej grupy, to tym razem zabieram obrazek ze sobą, a Marta biegnie za mną i krzyczy, że ten obrazek jest dla mamy. Oczywiście znowu salwa śmiechu na sali ... .
* Pracuję w grupie 5 i 6 latków, z czego mamy jednego takiego najmniejszego i zarazem najmłodszego łobuziaka. Słodki, a zarazem diobełek nieziemski ;) Ale lubię go, bardzo sympatyczne i pozytywne dziecko ;) I wcale nie jakiś przychlebniś, przytulas czy coś oj nie, on nie z tych. Lubię go zaczepiać ale zazwyczaj - unika takich oznak sympatii - nie ze złośliwością tylko z takim łobuzerskim uśmiechem. I tak w grudniu na święta dostali od nauczycielki zestaw lekarza. i ten mój łobuziak mnie sobie upatrzyła za pacjenta. Najpierw przyszedł zmierzyć ciśnienie - diagnoza: "oj nie dobrze, za wysokie", następnie temperatura - "zdecydowanie za wysoka", przyszedł ze słuchawkami lekarskimi i osłuchuje - diagnoza "serce nie bije", po czym przychodzi ze strzykawką i robi zastrzyk, a na konie nakłada plaster ;) Mimo diagnozy - pękałam ze śmiechu ;) A na święta miałam prezent mały łobuziak przyszedł do mnie na kolana! :) A jak mi fajnie opowiadał ;)
* Wracając do maluchów to dla mało których jestem Panią Paulinką, zazwyczaj jestem Panią Parłinką :D
* Na koniec by nie było tylko o dzieciach podczas pokazu owadów, gadów i płazów jak Pan nam przedstawiał anakondę, koleżanka mówi "Ale on ma fajną sierść" :D
* A znacie takie zwierzę jak karmeloen? :P

czwartek, 5 lutego 2015

Książki - styczeń/luty

Dziś przychodzę z kolejnymi trzema książkami przeczytanymi w styczniu, ostatnia skończona już w lutym. Są to trzy kryminały tej samej autorki ;) Kolejność była inna niż przedstawię, ale będzie chronologicznie co do wydarzeń ;)



Kjell Eriksson "Kamienna cisza" / Amber 2014 / s.335
Ann Lindell prowadzi śledztwo w sprawie śmierci matki i 6 letniej córki, w trakcie okazuje się, że mąż zmarłej zaginął. Jednak w toku śledztwa sprawy się komplikują, gdyż brane jest pod uwagę, że Sven-Erik sam śmiertlenie potrącił swoją żonę i córkę, a następnie popełnił samobójstwo, co by wskazywało na tragedię rodzinną ... jednak czy to na pewno o nich chodzi, a może o firmę farmaceutyczną ? Ginie także "przyjaciółka" Svena-Erika, co ona wiedziała, co mogła wprowadzić do śledztwa, komu zagrażała ? Z tymi pytaniami zmagała się Ann wraz z kolegami, a prócz śledztwa miała na głowie ... ciążę o której nie wiedziała i dylematy związane z Edvardem, który nie był ojcem dziecka, a którego kocha ... . Sprawy się komplikują jedne są do rozwiązania ... inne niestety nie.










Kjell Eriksson "Księżniczka Burundi" / Amber 2012 / s.400
Berit Jonsson wypatruje męża, który nie wraca do domu. Dopiero następnego ranka jego ciało zostaje odnalezione, jak się okazuje był torturowany. John Jonsson kiedyś by znany jako Mały John i nie raz miał do czynienia z policją, jednak założył rodzinę i żył w zgodzie z prawem. To dlaczego został zamordowany ? Czy jego pasja akwarium i egzotycznymi rybami ma coś z tym wspólnego czy nie ? Ann Lindell mimo urlopu macierzyńskiego po urodzeniu syna stara się pomóc, gdyż znała Johna i jego brata, chce wiedzieć czy brat nie wpakował go w jakieś kłopoty.










Kjell Eriksson "Okrutne gwiazdy nocy" / Amber 2013 / s.351
Erik syn Ann Lindell chodzi już do przedszkolna, jest kochanym dzieckiem, nie sprawia problemów, jednak, gdy pewnego dnia matka nie odebrała go z przedszkola. Nauczycielka zaczyna się niepokoić wydzwania do Ann, która nie odbiera w końcu szuka numeru podanego w razie potrzeby, dzwoni do komisarza, który przysyła żonę po Erika. W tym momencie wiadomo, że Ann wpadła na trop mordercy starszych mężczyzn, tylko kto nim jest ? Szukają wskazówek w komputerze, notatkach Ann jednak nie ma w nich nic ... czy zdążą ją uratować, czy nadal żyje ? Ann 



Każda jedna część niezwykle wciąga, każda historia pełna tajemnic i napięcia. Polecam ;) A ja będę z przyjemnością szukać kolejnych części ;)

niedziela, 1 lutego 2015

Zakupowe nowości - styczeń 2015


1.Adidasy CCC ok.50zł

 2.Kamizelka Orsay 60zł
 Mój Nr1 zakupowy w styczniu ;) Od dawna szukałam idealnej kamizelki, Ideałem miał być futrzak, ale każdy jeden był nie taki ... w końcu ideałem okazało się zupełnie coś innego ;)

3.Koszula bordo w groszki Orsay 40zł

 4.Czarny kardigan Orsay - 60zł
 Wierzcie mi albo nie, ale jest to dopiero mój drugi sweter w czerni jaki mam w swojej szafie.

5.Szare spodnie Orsay 56zł

6.Długi sweterek /sukienka vinted.pl 40zł
 Kupiłam tylko z myślą o noszeniu po domu jest idealny na te chłodne dni ;)

7.Tunika w groszki vinted.pl 16zł

 8.Kamizelka vinted.pl 40zł
 Okazał się troszkę za ciasny, no ale jeszcze zobaczymy ;) Może coś z niego będzie.

9.Czarna koronkowa spódniczka vinted.pl

 10.Spódniczka Biedronka 19,90zł

11.Plecak Nike 79,90zł

Na koniec stycznia zdążyłam także zakupić prezent urodzinowy dla G. co z tego, że ma dopiero na koniec lutego :P Mam przynajmniej z głowy prezent, bo zanim on się na coś zdecyduje to ... można czekać i czekać, a się nie doczekać ;) Za to teraz muszę znaleźć coś od moich rodziców ...